La Vall de Boi

Tym razem dam odpocząć Szanownym Czytelnikom od irlandzkich górek i post będzie o całkowicie innym zakątku Europy. Jadąc na tydzień do Katalonii miałem (cichą) nadzieję, że pomimo napiętego terminarza zwiedzania uda nam się wyskoczyć chociaż na krótki spacer w Pireneje. Najlepszym miejscem do tego w naszym planie była właśnie tytułowa La Vall de Boi - stroma dolina wżynająca się głęboko w góry, które mają po 3000 m, znana jest przede wszystkim z kilku niewielkich malowniczo położonych romańskich kościołków. Niestety dotarliśmy tam trochę później niż planowaliśmy i  po zapoznawaniu się z pozostałymi atrakcjami, nie wystarczyło nam już czasu na górski wypad, mimo to zdjęcia  stamtąd robią niezłe wrażenie. 

Pierwszy rzut oka na ośnieżone szczyty Pirenejów

I już w La Vall de Boi






Ostrzeżenie przed morderczymi potworami grasującymi w całej dolinie


Najciekawsze jest to, że do samej tamy, która była na końcu doliny można było bezpłatnie dojechać mimo, że był to Park Narodowy (po dojechaniu na miejsce auto można było pozostawić na równie bezpłatnym parkingu). W Polsce pewnie ten parokilometrowy odcinek asfaltu byłby zamknięty dla ruchu, oczywiście poza konnymi wozami górali.



Ten krótki wypad, który był pierwszym kontaktem z Pirenejami, spowodował u mnie pragnienie dokładniejszego ich poznania, szczególnie, że z naszego hotelu w El Pont de Suert miałem widok na start miejscowej ferraty. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się wrócić w te rejony, które są niewątpliwe piękne i wyglądają interesująco. 

Komentarze